Myśląc o dniach minionych, każdą chwilę pomnę:
Tę, co boleśnie rani, i tę, która koi.
Przed żadnym swoim błędem czy cnotą podwoi
Nie zamykam. Niech będą obecne, przytomne.
Dzień krótki jest, niepewny; siły zbyt ułomne;
Sen łudzi; sława kłamie; miłość żółcią poi.
Nic nie wyrzucam sobie! Chwile ciszy skromne
Ból twardy okupiły czarem łaski swojej.
Nie cofnę żadnej myśli swej. Żadnego kroku
Nie odwołam. Przeżyłem możliwość. W potoku
Światła-m się kąpał, byłem na górach mądrości
Lecz są noce podniosłe, cudne, nienaganne,
Kiedy duszę otacza piękno tak otchłanne,
Że żałuje się wtedy całej swej przeszłości.
Leopold Staff, Żal.
Wielu rzeczy żałujecie? Ja nie cofnę żadnej myśli swej. Pewnie masa osób mnie za to nie lubi. Za to, że nie cofam myśli właśnie.
Jeżeli jakiś śmiałek mnie oskarży o patos, to go osobiście znieważę!
Dobry wieczór, miła garstko Czytaczy.
Czy wiecie jak wygląda przeciętny dzień posiadacza mycobakterium i innych stworzeń?
Wstawaj. Musisz się obudzić. Musisz wziąć leki. Wstajesz. Potrząsasz opakowaniem. Pyk! Pyk! Pyk! Trzy tabletki lądują na dłoni. Hop! do buzi. Przełykasz. Popijasz. Potrząsasz. Raz! Dwa! Trzy! Znowu lot medykamentów. Przełykasz. Krzywisz się. Popijasz. Skończyła się herbata, psiakrew! Na szczęście obok stoi druga. Jesteś tancerzem flamenco. Wybijasz rytm kastanietami. Ram-pam-pam! Kolejne tabletki. Łyczek herbatki. Już nie możesz. A zostały jeszcze dwie.
Idziesz spać znowu. Smacznie.
Wstawaj. Musisz zjeść śniadanie po lekach.
Nie przemęczaj się, nie przemęczaj się, nie przemęczaj się.
Gdzie idziesz? Nie wychodź. Przecież nie możesz się przemęczać.
A może coś zjesz? Nic nie jesz. Od 15 minut co najmniej.
Dlaczego nie zjadłaś? Chcesz być chora? Musisz jeść, żeby być zdrowa.
Nic dziwnego, że nie masz siły, przecież nic nie jesz.
Co z tego, że chce ci się wymiotować po lekach. Masz jeść, bo zasłabniesz.
Siedzisz i nic nie robisz.
Miałaś się nie przemęczać.
Czemu tak długo cię nie było? Mogłaś zemdleć.
Przecież wiesz, że się martwię.
Gdzie jest twój rozum? Jesteś żałosna.
W ogóle o siebie nie dbasz. Głupia jesteś.
Żadnego alkoholu masz nie pić. Nie wolno ci. Przecież chcesz być zdrowa?
Nie chcesz? To rób sobie, co chcesz.
Piłaś?
Chuchnij.
Przecież masz prawie 22 lata.
Jak tak będziesz się zachowywać, to nigdy nie wyzdrowiejesz.
Jesteś egoistką. Przecież to z troski.
Powinnaś zrozumieć.
Powinnaś zrozumieć.
Powinnaś zrozumieć.
Muszę przyznać, że notorycznie wymuszane jest na mnie rozumienie troski.
Muszę przyznać, że od 1,5 roku ani jedna osoba nie próbowała zrozumieć mnie.
Muszę przyznać, że rozdrażnienie moi w tej kwestii przekroczyło już subtelną granicę.
Chciałoby się rzec dajta mnie wszyscy spokój.
Zamiast tego: dajta żyć!
Dostajesz drugie życie, snujesz plany o niekończących się imprezach, wyciskaniu chwil jak owoców.
Nie przypuszczasz, że wraz z tym życiem, zostaniesz uwięziony w młodo wyglądającym ciele, z narządami 80-latka. No ja nie wiedziałam, że tak będzie. Nikt mię nie powiedział.
PS za ten wpis będę mieć sowity przypał, jak mawia młodzież.
nie bójcie się, ten nastrój jest chwylowy.
buziaczki!