wtorek, 16 kwietnia 2013

Ostatnia chemia, Mabthera.

Wszystko, co dobre, szybko się kończy, jak mówi angielskie przysłowie. Smakowita chemia, owoc życia, niestety i u mnie ma swój ostatni etap. 
Na dzień dzisiejszy przybijam sobie piątkę z Mabtherą - starą znajomą od wspólnych drinków.
Na dzień jutrzejszy umówiłam się z Winkristiną, Methotrexatem i innymi przyjaciółmi,                którym zawdzięczam tygodniowe kace i inne atrakcje.
Co u nas, na Oiohu - pytacie. Okna wciąż szczelnie zasłonięte, w sali piździ, ewidentna zima.
Ja sama "Leżę, leżę, czuję się świetnie...", parafrazując znaną piosenkę Maanamu. 
Wczoraj zaznałam wielkiego szczęścia. Opatrunek zmieniał mi mój ulubieniec Czarnuch zwany również Czarną, która naukę tej sztuki, zaczęła chyba od mojej osoby. Kazała mi zdjąć koszulkę, żeby nie dotknąć, cytuję, "tym na ten". Znaczy się niejałową koszulkę mam, proszę wybaczyć, Mama w eterze jeszcze nie pierze. Siostra o złotym sercu i jałowym umyśle, stworzyła na mojej klatce istne dzieło, obklejając moje odparzenia na nowo plastrami z każdej strony, coby się dobrze trzymało. Na szczęście - jutro kolejna zmiana opatrunku, może trafi się ktoś bystrzejszy.
Wczoraj również prawie znów zagraliśmy w zabawę pt. czemu Martę boli wkłucie?
Marta tłumaczy Czarnej łopatologicznie, że boli ją to i to, wskazując na konkretne miejsca. Czarna kiwa głową, udaje, że myśli, po czym odpowiada "no czasami tak jest, no ale czemu boli, to ja nie wiem". My nie wiemy też. Zwracam się z uprzejmym zapytaniem, czemu boli, kiedy boleć nie powinno?
Co do moich wyników, to doktor odbierając telefon, odwrócił się i powiedział "bardzo dobre". Trochę mnie to dziwi, bo od jakiegoś czasu mam porządne zawroty głowy, ale jak mam wyniki bardzo dobre, to najwyraźniej nie ma powodu do niepokoju. 
A niestety z moim nowym prowadzącym doktorem zwanym palantem, mistrzem ciężkiego dowcipu, przyjdzie użerać mi się bite dwa tygodnie, dopóki moja pani doktor, zwana wśród znajomych zero empatii w skrócie ZE,  nie powróci z urlopu.  
Czekamy, czekamy.

Dzisiaj Mabthera szybko zleciała, w ramach bonusów dostałam dwa paracetamole i zyrtec (już chyba kiedyś wspomniałam, gdzie OIOH może sobie wsadzić paracetamol? no, to moje stanowisko się nie zmieniło).

Później na obchodzie był dr Mądry, którego mądrości nie oceniajmy przez pryzmat nazwiska, a faktycznie mądry z niego lekarz, zapytałam go czy mają w swoich zasobach coś mocniejszego na sen niż lorafen 2,5 mg, którego, notabene, dopiero potrójna dawka na mnie działa, lecz niestety nic takiego nie mają, a jak mają, to pewnie nie dają, ot takie moje zdanie. Ale muszę o to jeszcze koniecznie spytać dr Odlotowego. 

Dzisiaj wpadł do nas na chwilę mój prześladowca dr. Bojakowski, żeby przekazać pozdrowienia od dr. Kuby Sienkiewicza (dla nieświadomych- wokalista Elektrycznych Gitar).
Ucieszyłam się bardzo, bo jak już wspominałam może, moje serce jest jak pies... daj mu jeść..
Doktorze, Kubo - stokrotne dzięki !

Waleczni, zapraszam jutro na Methotrexat, popijemy, starczy dla każdego, do usłyszenia jutro! 
Do boju, armio, do boju!

P.S. Wszystkim - dziękuję... oby to dobro wróciło do Was.

I wybaczcie, jeśli nie odpisałam na jakąś wiadomość czy komentarz, ale mam po chemiach ogromne problemy z pamięcią, więc działa to tak, że odczytuję i zamiast odpisać od razu, odkładam i zapominam. Przepraszam! Postaram się to zmienić! 









 

2 komentarze:

  1. Do boju! Nie poddawaj się! Znam Cię i wiem, że masz dużo siły. Pozdrowienia dla "WIELKIEJ" Martyny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nazywając kogoś PALANTEM zastanów się czy go nie obrażasz.Lekarze w szpitalach klinicznych noszą również telefony służbowe,bo nie ;służą; tylko chorym na oddziale ale są do dyspozycji Izby Przyjęć i konsultują pacjentów z innych klinik w szpitalu.Więc może właśnie pobiegł ratować życie innemu choremu.I pamiętaj,że NIE JESTEŚ W SZPITALU JEDYNYM PACJENTEM.Patrząc na twoje wpisy to człowiek w chorobie widzi tylko czubek własnego nosa.Dzięki Bogu z doświadczenia wiem,że nie wszyscy tacy są.Powodzenia w walce z chorobą.

    OdpowiedzUsuń