Witam wszystkich czytelników!
6 maja udało mi się opuścić szpital, po blisko pół roku intensywnego leczenia obrzydliwą chemią.
Bardzo długo nie wrzucałam żadnego posta z prostej przyczyny - psyche powiedziała "dość!".
Niestety, pomimo jak największych starań, okazało się, że jestem tylko człowiekiem.
Ból, tęsknota za bliskimi, poczucie odizolowania i zamknięcia sprawiły, że wojownicza natura powoli gasła, by wijąc się w konwulsjach, zgasnąć.
Na szczęście dzięki dobrym wynikom i mojej pani dr prowadzącej, wyszłam w idealnym momencie, szybko znalazłam się u swojego lekarza psychiatry, a teraz dochodzę do siebie i wypoczywam, bo szpital wycisnął ze mnie wszystkie siły.
"Here I come , But I ain't the same..."
Oczywiście walka toczy się dalej!
Niebawem przyjmę ostatni raz koleżankę Mabtherę i będę miała wykonaną tomografię komputerową. Wtedy zobaczymy jak cała seria rakiet zniszczyła chłoniaczka.
Teraz cieszę się wspaniałym powietrzem, oddycham, żyję i czuję jak się powoli odradzam.
Wszystkim, którzy wspierali mnie w trudnych chwilach, dziękuję. Za dobrą energię, dobre słowa, dobre kopniaki :)
I nie myślcie sobie, że ta historia się smutno kończy, bo zasadniczo to humor mi już wraca, a jeszcze tyle atrakcji przede mną, m.in. radioterapia- solarium za darmo, intensywnie, pięknie i rumiano.
Już czuję swąd pieczonego chłoniaka. Sezon na grillowanie czas zacząć!
Pozdrawiam wszystkich baaaaaaaaaaaaaardzo mocno i powracam do słodkiego lenistwa!
p.s Kupię jałowe powietrze! pilnie! iiii z tego miejsca pozdrawiam Maćka!
p.s 2 MAAAAAARTUSIA TĘSKNIĘ!!! KAPSLE CZEKAJĄ!!!
p.s 3 Kocham moją Mamę najbardziej na świecie!!!!!! Mama ma moc!!!!
Czytając twój blog to tak jakbym powracał do własnej walki,miałem podobne akcje z psychiką a najgorzej było po kursie chemii sterydowej jak ze szpitala na własne żądanie się wypisałem lecz zanim dojechałem do domu to moja doktor zadzwoniła do żony i poinformowała ją o co kaman.Musiałem przerwać leczenie na miesiąc ponieważ nie dawałem sobie już rady z głową(był psychiatra) lecz po miesiącu z bukietem kwiatów pojawiłem się u niej i uzyskałem rozgrzeszenie(złota kobieta),pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMartyno każdemu by siadła psychika po takim odizolowaniu :/ ale kto jak nie Ty da radę ??? korzystaj ze spacerków jak tylko to możliwe, wyjdz do znajomych choćby w maseczce ( żeby arab Cie nie poznal :D ) jesteśmy z Toba !!!!!!!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńMagda
Pewnie że każdemu by siadła psychika, ale Ty i tak Martynka jesteś najdzielniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałam. Cały czas trzymam kciuki za Twoją walkę z chłoniakiem.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą Kochana !!!!!!!!! <3
Martyno, podziwiam Cię! Trzymaj się, nie poddawaj! A ja bardzo intensywnie trzymam za Ciebie kciuki. Dasz radę ze wszystkim, jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maryśka
www.maryska-to-ja.blogspot.com
Martynko !!!!!!!!!!!! pisz, pisz bo tęsknimy za Tobą !!!!!!!!!!! :) wypoczywaj kochana :* dla Ciebie i kopniak dla chłoniaka :D
OdpowiedzUsuńMonika :)
DROGA MARTYNKO!!!CHCIALAM CI ZYCZYC SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA I TEGO BYS SIE NIGDY NIE PODDALA...
OdpowiedzUsuń