środa, 8 maja 2013

Mama, I'm coming home...

Witam wszystkich czytelników!
6 maja udało mi się opuścić szpital, po blisko pół roku intensywnego leczenia obrzydliwą chemią. 
Bardzo długo nie wrzucałam żadnego posta z prostej przyczyny - psyche powiedziała "dość!".
Niestety, pomimo jak największych starań, okazało się, że jestem tylko człowiekiem. 
Ból, tęsknota za bliskimi, poczucie odizolowania i zamknięcia sprawiły, że wojownicza natura powoli gasła, by wijąc się w konwulsjach, zgasnąć. 
Na szczęście dzięki dobrym wynikom i mojej pani dr prowadzącej, wyszłam w idealnym momencie, szybko znalazłam się u swojego lekarza psychiatry, a teraz dochodzę do siebie i wypoczywam, bo szpital wycisnął ze mnie wszystkie siły.

"Here I come , But I ain't the same..."

Oczywiście walka toczy się dalej! 
Niebawem przyjmę ostatni raz koleżankę Mabtherę i będę miała wykonaną tomografię komputerową. Wtedy zobaczymy jak cała seria rakiet zniszczyła chłoniaczka.

Teraz cieszę się wspaniałym powietrzem, oddycham, żyję i czuję jak się powoli odradzam.
Wszystkim, którzy wspierali mnie w trudnych chwilach, dziękuję. Za dobrą energię, dobre słowa, dobre kopniaki :) 

I nie myślcie sobie, że ta historia się smutno kończy, bo zasadniczo to humor mi już wraca, a jeszcze tyle atrakcji przede mną, m.in. radioterapia- solarium za darmo, intensywnie, pięknie i rumiano.
Już czuję swąd pieczonego chłoniaka. Sezon na grillowanie czas zacząć! 


Pozdrawiam wszystkich baaaaaaaaaaaaaardzo mocno i powracam do słodkiego lenistwa!

p.s Kupię jałowe powietrze! pilnie! iiii z tego miejsca pozdrawiam Maćka! 

p.s 2 MAAAAAARTUSIA TĘSKNIĘ!!! KAPSLE CZEKAJĄ!!!

p.s 3 Kocham moją Mamę najbardziej na świecie!!!!!! Mama ma moc!!!!




 

6 komentarzy:

  1. Czytając twój blog to tak jakbym powracał do własnej walki,miałem podobne akcje z psychiką a najgorzej było po kursie chemii sterydowej jak ze szpitala na własne żądanie się wypisałem lecz zanim dojechałem do domu to moja doktor zadzwoniła do żony i poinformowała ją o co kaman.Musiałem przerwać leczenie na miesiąc ponieważ nie dawałem sobie już rady z głową(był psychiatra) lecz po miesiącu z bukietem kwiatów pojawiłem się u niej i uzyskałem rozgrzeszenie(złota kobieta),pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Martyno każdemu by siadła psychika po takim odizolowaniu :/ ale kto jak nie Ty da radę ??? korzystaj ze spacerków jak tylko to możliwe, wyjdz do znajomych choćby w maseczce ( żeby arab Cie nie poznal :D ) jesteśmy z Toba !!!!!!!!!!!!!!! <3
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie że każdemu by siadła psychika, ale Ty i tak Martynka jesteś najdzielniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałam. Cały czas trzymam kciuki za Twoją walkę z chłoniakiem.
    Jestem z Tobą Kochana !!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Martyno, podziwiam Cię! Trzymaj się, nie poddawaj! A ja bardzo intensywnie trzymam za Ciebie kciuki. Dasz radę ze wszystkim, jestem tego pewna!
    Pozdrawiam
    Maryśka
    www.maryska-to-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Martynko !!!!!!!!!!!! pisz, pisz bo tęsknimy za Tobą !!!!!!!!!!! :) wypoczywaj kochana :* dla Ciebie i kopniak dla chłoniaka :D
    Monika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. DROGA MARTYNKO!!!CHCIALAM CI ZYCZYC SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA I TEGO BYS SIE NIGDY NIE PODDALA...

    OdpowiedzUsuń