wtorek, 28 stycznia 2014

Galopujące suchoty?

Znowu pudło. Galopujące suchoty zostawmy powieściom wiktoriańskim.
Nie będziemy jednak odbiegać za daleko. W końcu, po paru miesiącach, wyjaśniło się, co mi w klacie siedzi.
Otóż mycobacterium, drodzy Czytacze. 
Od września, a może i dłużej, podjada płucka moje marne, choroba zwana mykobakteriozą.
Wywoływana jest przez prątki inne niż prątki gruźlicy.

 Mykobakteriozy to grupa chorób wywołanych
przez tak zwane prątki niegruźlicze (NTM, non
tuberculosis mycobacteria), określane także jako
MOTT (mycobacteria other than tuberculosis) lub
atypowe. Drobnoustroje te są szeroko rozpowszechnione
w środowisku, występują licznie
w otwartych zbiornikach wodnych, wodzie wodociągowej
(np. w osadach kranowych), a także w glebie.


 Dlaczego ja?

Dotyczy to przede wszystkim
pacjentów z wtórnymi niedoborami odporności,
na przykład zakażonych HIV, leczonych immunosupresyjnie
(nowotwory, przeszczepienie narządów,
przewlekłe choroby zapalne z autoagresji),
a także leczonych lekami biologicznymi (antagonistami
czynnika martwicy nowotworu [TNF, tumor
necrosis factor])

I znowu mamy cudowny skutek uboczny chemioterapii.
Leczenie mykobakteriozy trwa dłużej niż leczenie gruźlicy. Moje leczenie ma trwać 15 miesięcy.
15 miesięcy dbania o siebie, niepicia alkoholu i oszczędzania wątroby najbardziej, jak się da.
Bo leki na mycobacterium także mają skutki uboczne. Całą masę. Niszczą wątrobę, wzrok. Odnotowano przypadek całkowitej ślepoty. Śmierci też się zdarzały. 

Ja liczę, że nie oślepnę, bo i tak jestem ślepa jak przysłowiowy kret. 
I liczę na to, że moja wątróbka jakoś wytrzyma te medykamenty. 
Codziennie rano 6 kapsułek muszę zjeść. Smacznego. 
Za 3 miesiące odlotowa bronchoskopia, ażeby ocenić postępy leczenia. 
Za dwa tygodnie kontrola krwi.
Co jakiś czas kontrola okulistyczna. 

Cieszę się, że nie będę musiała przebywać w szpitalu. Na szczęście mogę leczyć się ambulatoryjnie, bo mycobacterium nie jest zaraźliwe. 

Hip, hip, hurra!

Moje życie to będzie leczenie skutków ubocznych chemioterapii ;) 
Ale się żyje!


Dobrej nocy wszystkim życzę,
dzięki za miłe słowa, 
kochani jesteście, Czytacze. 

Do boju, Wojownicy




PS A w czerwcu ja, chłoniak i mycobacterium ruszamy na koncert Erica Claptona. 
Dzięki uprzejmości Mamy mojej. Dzię-ku-je-my! 

 
 

3 komentarze:

  1. Zawsze coś się musi przyplątać :/ już nie wiem czy to lepsze zło czy gorsze ... Ale Ty twardzielka jesteś i w mig pokonasz tą Mykobakterioze :) :* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z takim podejściem Mykobakterioza nie ma szans! :) Pozdrawiam pozdrawiam pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miała być groźna gruźlica, jest mroczna myko-myko. Bez względu na to, co jest - jest "dlaczego ku*** ja?!". Odporność dobra, brak chorób innych oprócz ortopedycznych syfów. No chyba, ze to anoreksja sprzed lat żniwa zbiera. Nie wiem. Leczmy się. Szkoda czasu na pytanie dlaczego, nie?

    OdpowiedzUsuń