Mili moi czytelnicy, wybaczcie tak długą przerwę, ale udało mi się wyjść w piątek na przepustkę, a powróciłam do mojego uzdrowiska wczoraj. Wprawdzie przepustka krótka, ale każda chwila ważna jest. Przy tej sposobności udało mi się ujrzeć zjawiskowy zachód słońca nad piękną rzeką Narew wraz z kaczkami, które na mój widok uciekły. Nie sposób też nie opowiedzieć (pisk!) o wspaniałym prezencie (pisk!), który dostałam od przyjaciół: Marcina i Karola (pisk!) !
UWAGA, zacni panowie wręczyli do moich własnych pokłutych rączek płytę zespołu Dżem, z podpisami członków zespołu i pokrzepiającym napisem (od zespołu - pisk!) "trzymaj się Martynka!" (pisk!). Chłoniaczek prawdopodobnie ogłuchł. Chłopaki, dziękuję BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO, jestem po prostu zachwycona i niedowierzam, że naprawdę mam tę płytę z TYMI PODPISAMI i z TYM NAPISEM.
Zdążyłam pochwalić się już każdej napotkanej mi osobie (pisk!).
W ramach prezentów, chciałabym również podziękować fantastycznej Mamie Martusi za odlotową wielkanocną poszewkę na podusię. Jest naprawdę jajcarska ;)
Jak widzicie, wojowniczka ma się świetnie i w środę zaczyna drinkowanie z metotrexatem. Będzie pijaństwo na całego bo wlew 24 godziny.
W ramach wieści zdrowotnych: miałam w końcu tomograf, po którym ustalono, że nie jest to zakrzepica, lecz mój guz oplatający żyłę, uciska ją, powodując niedrożność.
Najważniejsze, że to nie zakrzepica!
Przepustkę spędziłam wspaniale, wyspacerowałam się z chłoniaczkiem, poziom adrenaliny w organizmie sięgnął chyba zenitu, mama stwierdziła, że chemia najwyraźniej rzuciła mi się na głowę, pewnie tak. Wymyśliłam nawet wariacką piosenkę pt. Regresja, która leci mniej więcej tak "zabiłam skurczybyka metotrexaaaaaaaatem", a potem rytmiczne powtarzanie "regresja". Do tego przygrywałam sobie na gitarze, więc wyobraźcie sobie, jaki spektakularny efekt musiał to być.
Spotkałam się z przyjaciółmi (każdego całuję z osobna), a także rzuciłam w wir zakupów, bo zostawiłam w szpitalu kogoś, komu się należy masa prezentów, a mianowicie moją sąsiadkę-wojowniczkę, najbardziej pozytywnego rycerza, jakiego dane było mi spotkać, a także pasjonatkę i strasznie inteligentną osobę- Martusię. Marta- biję pokłony. Powróciłam na oddział z pełnymi torbami i aromatyczną pizzą, którą prawie zjadłyśmy, bo jak się okazało, jemy oczami bardziej niż ustami.
Naturalnie na oddziale ujrzałam moją czarną ulubienicę, która nadal była podejrzanie miła, czyli ewidentnie coś jest na rzeczy. Nie wiem, może w amoku, obiecałam jej ciastka.
Nie zmyli mnie jednak ten uśmieszek, pewnych rzeczy się nie wybacza i nie zapomina.
Dzisiaj natomiast czekały mnie takie atrakcje : zakładanie wkłucia centralnego z prawej strony, bo z lewej za cholerę się nie da przez upartego chłoniaka oraz rtg klatki piersiowej.
Wkłucie, na szczęście, udało się założyć, chociaż nie za pierwszym razem, nawet nie byłam dzisiejszego dnia mazgajem, zacisnęłam zęby i jakoś poszło.
Potem przeleciałam się szybko na rtg i dziękuję, koniec wrażeń na dziś.
Myślę, że powinni tu dawać karnety na różne atrakcje.
Właśnie w ramach kolacji o 16:35, dostałam od siostry ciasteczko. Szkoda, że jeszcze obiadu nie jadłam.
Tym ciasteczkowym stwierdzeniem kończę dzisiejszy post i biorę się z miejsca ostro za odpoczywanie. Czarna wczoraj stwierdziła, że wcale się nie ruszamy, tylko leżymy i leżymy. Delikatnie zasugerowała nam, że się opierdalamy, za przeproszeniem, rzecz jasna.
Dlatego dzisiaj leżę intensywniej niż zwykle, coby mnie nikt o lenistwo nie oskarżył.
Trzymajcie się wszyscy ciepło, za dobre słowa dziękuję i ściskam super mocno, i biorę się ostro za utylizację mojego wewnętrznego zwierzaczka - chłoniaczka, już długo nie pohasa.
DO BOJU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS. Zdjęcia z kochaną Babunią, Mamunią, z Patrysiem, i z moimi najdroższymi kotkami: czarny z "koloratką" to Bodziulek, biały z rudymi plamkami to Stasiulek, a kolorowa to Kiciulka (notabene na oddanie, gdyż ponadto mam jeszcze dwa inne kotki, wszystko to znajdy).
Pomimo tego, że Cię nie znam... czytając co piszesz mogę stwierdzić że Jesteś Wyjątkową osobą, Ciepłą i o ogromnym serduchu! Trzymaj się... jedz jedz jedz i zdrowiej jak najszybciej! trzymam bardzo mocno kciuki, żebyś juz mogła wyjść ze szpitala :) buziak i duży uśmiech :D P.S. mogłabyś pisać książki... bo Twoja energia wciąga. :)
OdpowiedzUsuńpodpinam się pod komentarz przedmówcy :D
OdpowiedzUsuń3MAM KCIUKI ! :D